W 1939 roku w Złotej Wsi koło Supraśla powstała zagroda (120 ha) dla żubrów. 30 lipca 1939 roku żubrobizony z lasów spalskich zostały wypuszczone do zagrody. W latach 1941–1944, podczas okupacji niemieckiej, do Białowieży ponownie sprowadzono jednego samca, który był używany do rozpłodu z samicami żubra europejskiego. Po
Wilków w Lubuskiem jest coraz więcej. Czy powinniśmy bać się tych drapieżników? W Polsce żyje obecnie około 2 tys. wilków. Wiele z nich zamieszkuje na terenie województwa lubuskiego
Na podstawie tekstu wykonaj polecenia . Wilk jest największym żyjącym w Europie drapieżnikiem z rodziny psowatych . Około 90% wilków żyje w grupach rodzinnych, tzw. watahach. Wilki samotne to najczęściej młode osobniki, migrujące w poszukiwaniu nowego terytorium i partnera, osobniki chore albo stare.
Obecnie w Polsce żyje około 2000 wilków, co oznacza, że ich populacja na terenie naszego kraju nie jest wysoka. Dodatkowo zwierzyna ta pełni istotną funkcję w ekosystemie. Ich obecność w środowisku znacznie obniża starty w uprawach leśnych, powodowane przez zwierzęta jeleniowate. Czy polowanie na wilki jest legalne na terenie Polski?
Położenie. Rozległy masyw leśny, dziś nazywany Puszczą Białowieską, składa się z czterech dawnych łączących się ze sobą puszcz. Zdecydowanie największą z nich jest położona centralnie historyczna Puszcza Białowieska. Jeszcze w XVI wieku przylegały do niej puszcze Jałowska, Błudowska, Czrniłowska i Łyskowska, łączące
Liczba żubrów w Polsce rośnie. Według stanu populacji podawanego w Księdze Rodowodowej Żubrów, na koniec 2019 roku żyło ich 2269, aż o 449 osobników więcej niż w roku poprzednim (na wolności 2048 osobników). Wzrost populacji żubra możliwy jest dzięki skutecznej ochronie przyrody prowadzonej przez powołane do tego celu instytucje, wspierane przez naukowców.
NBBoc. W rezultacie nieprzerwanych kampanii prowadzonych już od dawna przez Pracownię, a obecnie także i inne organizacje ekologiczne oraz dzięki staraniom naukowców i przyrodników wilk jest w Polsce gatunkiem chronionym, jednak rozporządzenie z dnia 6 stycznia 1995 roku czyniło wyjątki: na obszarach dawnych województw krośnieńskiego, suwalskiego i przemyskiego na wilka nadal wolno było polować. Dopiero 2 kwietnia 1998 roku minister wydał nowe rozporządzenie obejmujące ochroną wilka faktycznie na terenie całego kraju. Dzięki temu rozporządzeniu Polska stawiana jest w Europie za przykład mądrej polityki ekologicznej w zakresie ochrony tego zagrożonego gatunku, spełniającego niezmiernie pożyteczną rolę w ekosystemach nadal jednak pozostał dla wielu środowisk problemem. Narzekają niektórzy hodowcy owiec, którzy prowadzą hodowlę na obszarach występowania wilka i nie potrafią zadbać o należytą ochronę stad, niektórzy myśliwi domagają się odstrzału wilków, które stanowią dla nich konkurencję w łowisku i są atrakcyjnym trofeum. Co jakiś czas wojewodowie pod naciskiem lobby łowieckiego lub w obawie przed koniecznością wypłacania odszkodowań za straty od wilków w zwierzętach gospodarskich występują do ministra o zgodę na odstrzał pewnej ilości wilków. Niektórzy dziennikarze powtarzają opinię o niebywałej krwiożerczości wilków, a nawet zagrożeniach ludzi przez wilki. Chociaż nie jest znany ani jeden przypadek zjedzenia człowieka przez wilka wciąż jeszcze najpopularniejszy obraz wilka w świadomości społecznej jest ten opisany w bajce o Czerwonym Kapturku. Ponieważ z nadejściem nowego roku możemy się spodziewać kolejnych nacisków, by znieść ochronę wilka w miejscach jego najliczniejszego występowania, a więc jego naturalnych ostoi, „Pracownia”, będąca w Polsce oficjalnym reprezentantem International Wolt Federation (Międzynarodowej Federacji Wilczej) opracowała raport przedstawiający zbiór informacji o wilkach, dotyczących roku 1999. Nie ma on charakteru naukowego, gdyż zebrane informacje są bardzo cząstkowe i nikt nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, ile wilków żyje obecnie w naszym kraju i ile ofiar wśród zwierząt hodowlanych faktycznie można przypisać wilkom. Straty wśród zwierząt dzikich nie są tematem tego opracowania, gdyż są to naturalne ofiary tych drapieżników i mówienie o „stratach” jest wyłącznie wyrazem myślenia komercyjnego, w którym przyroda traktowana jest jako przedmiot handlu (wiadomo, że za jelenia lub sarnę zastrzeloną przez myśliwego wpłaca on pewną kwotę pieniędzy dzierżawcy obwodu łowieckiego, podczas gdy wilk po prostu to zwierzę zjada). Nasz raport pokazuje jednak jak wyolbrzymione bywa „zagrożenie przez wilki” i jak daleka od prawdy jest powtarzana czasami opinia, że wilki będące pod ochroną strasznie się rozmnożą, zjedzą cały dobytek, a na koniec nas - JEST ZŁY - informacje prasowe „Zagryziona kilkadziesiąt metrów od obejścia jałówka ważyła 250 kg /.../ Prawdopodobnie dokonał tego wilk, lecz nie można wykluczyć działalności dużego psa. Drapieżnik zagryzł ofiarę i przeciągnął ćwierćtonową zdobycz 7 m dalej. O tym, że to pojedynczy wilk świadczyć może fakt, że z jednej strony przyszedł, w drugą zaś się oddalił. /.../ Przed kilkunastoma dniami odnotowano podobne przypadki na łąkach między przejazdem kolejowym w Żabnie a Brusami. /.../ W ewidencji koła łowieckiego i nadleśnictwa wilk nie występuje. W myśl starej ustawy myśliwi mogli strzelać do szkodników, psów i kotów w łowisku. Gdy ono obowiązywało, pomyłkowo zastrzelono w naszym regionie kilka wilków. /.../ Zimą podobno widziano wilka w okolicach Giełdona. Prawie dwa lata temu drapieżnik uśmiercił kilkanaście owiec w Widnie. Później okazało się, że zagryzły je psy.” „Gazeta Pomorska”, 8 października 1999 „Wilki pożarły psa - W Wierchomli Małej w gminie Piwniczna ofiarą wilka padł pies myśliwski rasy posokowiec holenderski. /.../ W tutejsze ostępy leśne przyjechał na polowanie profesor z Uniwersytetu Warszawskiego. Zapragnął upolować cielaka jelenia. Nauczyciel akademicki miał dobre oko, gdyż ustrzelił to, co zapragnął. Cielak jelenia nie padł od razu, ale raniony uciekł. Myśliwy w poszukiwaniu zwierzęcia wypuścił psa. Ten jednak długo nie wracał. Okazało się, że około 50 m od stanowiska znaleziono rozszarpanego przez wilki psa. Myśliwy wycenił jego wartość na l tys. złotych i tyle wypłacił mu Urząd Wojewódzki /.../.”„Dziennik Polski” „Wilk jest w Polsce pod całkowitą ochroną. Nie wolno do niego strzelać, więc czuje się pewny i przychodzi nawet do środka wsi w pobliże szkoły podstawowej /.../ Wilki mogą zmniejszyć dochód (nadleśnictwa za polowania krajowe i dewizowe - red.) nawet o połowę /.../ Sam od wielu laty zajmuję się zawodowo ekologią i miałem bardzo wiele odczytów i wykładów na ten temat na wyższych uczelniach. Sądzę, że ekologia budowana na krzywdzie ludzkiej nie ma przyszłości.”Robert Toporkiewicz, „Łowiec Polski” 04/99 W województwie warmińsko-mazurskim prasa podawała o pladze wilków w czerwcu 1999. Zagryzły kilka zwierząt domowych, widziano jakoby wieloosobowe watahy wilków wałęsające się po okolicy (informacja od anonimowego pracownika UW). 25 VIII 99 „Gazeta Olsztyńska” informuje, że Maria Mellin, konserwator przyrody z Olsztyna wystąpiła do głównego konserwatora przyrody z prośbą o zgodę na odstrzał 5 wilków. Według tej gazety „w naszym regionie żyje prawie 100 wilków”. Jak powiedział łowczy wojewódzki Dariusz Zalewski „w rejonie /dawnego woj. Olsztyńskiego/ zadomowiło się prawie 40 wilków gromadząc się w lasach w okolicach Górowa Iławeckiego i Jedwabna. Jednak to nie w tym rejonie dojdzie do odstrzału /.../ Większe szkody robią one w okolicach Dubeninek, Kowali Oleckich i Gołdapi. /.../ Do wilków będzie można strzelać tylko na terenie gospodarstw, w których robią szkody.” Muszyna: „Wataha wilków dokonała spustoszenia w jednym z gospodarstw w Muszynie. W nocy, w zagrodzie położonej na górze Nowińskiej, wilki zagryzły trzy owce i sześć kóz. Kilkunastu zwierząt z trzody do tej pory nie odnaleziono prawdopodobnie rozpierzchły się po lesie. W rejonie Muszyny to pierwszy taki przypadek od 1997 roku." „Gazeta w Krakowie”, 31 lipca-l sierpnia 1999 Wiżajny: „Od początku maja, kiedy zwierzęta hodowlane wyszły na pastwiska, w gminie Wiżajny zanotowano prawie 30 przypadków ataków wilków na cielęta. Wilki coraz bardziej oswajają się z wiejskim otoczeniem, podchodzą bardzo blisko gospodarstw. /.../ Eugeniusz Dębowski z Kłajpedy wybierał się do Suwałk na jarmark. Dwadzieścia metrów od jego zabudowań dwa wilki rozszarpywały cielaka. Rolnilk spłoszył je, uciekły w kierunku Kłajpedki ... /.../ W ostatnich latach w gminie Wiżajny rocznie dochodziło do pięciu-sześciu przypadków ataków wilków na bydło /.../ Mające naturalną bazę w Puszczy Rominckiej drapieżniki wypuszczają się nawet na 30 kilometrów. Grasują we wsiach Kłajpeda, Żelaskowizna, Dziadówek. Bolcie (to granica województw podlaskiego i warmińsko-mazurskiego). /.../ Od maja żaden z chłopów odszkodowania nie dostał, bo w budżecie nie ma pieniędzy./.../."„KurierPoranny”, 23 sierpnia 1999 Nadleśnictwo Rudnik (obwód polowań dewizowych): „W ubiegłym sezonie dewizowe polowania przyniosły rudnickiemu nadleśnictwu 103 tys. marek. Teraz wpływy mają wzrosnąć do 200 tysięcy. /.../W realizacji ambitnych planów nadleśniczego najbardziej przeszkadzają nie ludzie, lecz wilki. Edward Tomecki osobiście bardzo je lubi ale nie uważa, że powinny mieć jakieś przywileje. Na terenie Nadleśnictwa Rudnik jest 30 wilków (o 25 za dużo!!!), które dokładnie trzebią zwierzynę, szczególnie sarny, daniele i warchlaki (dorosły wilk musi zjeść 1,5 kg mięsa na dobę). Na razie Ministerstwo Ochrony Środowiska nie zgodziło się na odstrzał.” „Tygodnik Nadwiślański”, nr 33. Pomimo ochrony gatunkowej jest mniej szkód od wilków w Bieszczadach!Dziennikarze chętnie podejmują temat krwiożerczości wilków i raczej przesadzają opisując jakie to wielkie szkody wyrządzają te zwierzęta. Tymczasem wychodzący w Polsce Południowo-Wschodniej dziennik „Super Nowości” poinformował w artykule z dnia 29 września br., że „Owczarze mogą spać spokojnie. Jeśli bieszczadzcy hodowcy owiec w spokoju przetrwają październik, będą mogli powiedzieć, że ten rok pod względem wilczych napadów na owce był najpomyślniejszy od 1994 roku.” ILE JEST WILKÓW I ILE NAS KOSZTUJĄ? Informacje od służb ochrony przyrody, pracowników parków, leśników i innych urzędników: Województwo śląskieProblem z wilkami może występować co najwyżej w beskidzkiej części województwa śląskiego. Na reszcie obszaru województwa wilków nie ma prawie w ogóle. Brak obecnie doniesień o stwierdzeniach wilków w Lasach Rudzkich i Lasach Tarnogórsko-Lublinieckich (takie stwierdzenia były na przełomie lat 80 i 90-tych). Z informacji, które dotarły do nas przed rokiem wynikało, iż wilki opuściły również lasy pszczyńskó-kobiórskie. Pojawiła się natomiast rodzina wilków, w okolicy Sławkowa i Pustyni Błędowskiej i to może być jedyna wilcza wataha na nie-górskim obszarze województwa śląskiego. Przed kilkoma laty podnosiły się głosy ze strony łowczego wojewódzkiego i innych myśliwych, że wilki na Śląsku strasznie się rozmnożą i zjedzą całą zwierzynę. Obecnie ilość wilków w województwie szacuje się na ok. 30 sztuk (informacja z Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska i innych źródeł własnych). Województwo warmińsko-mazurskie: Pracownik Urzędu Wojewódzkiego, który prosił o nie ujawnianie jego nazwiska poinformował w sierpniu, że według prof. Bobka ilość wilków to około 50 sztuk. Szkody wyrządzone przez nie na terenie województwa to około 70 potwierdzonych przez komisję. Wypłacono aż 40 tys. zł. odszkodowań. Na pytanie jak wyglądała procedura ustalania szkód informator wyjaśnił, że wezwany weterynarz stwierdzał zgon i w rezultacie czego on wystąpił, następnie powołuje się komisję, w skład której wchodzą: przedstawiciel danej gminy lub powiatu, miejscowy weterynarz, ktoś z nadleśnictwa i koła łowieckiego. Komisja taka stwierdza czy szkoda powstała od wilka czy nie. Na tej podstawie biegły określa sumę odszkodowania. Protokół przedstawia się poszkodowanemu, który jeśli się zgodzi, podpisuje protokół uzgodnień - jeśli nie, wnosi sprawę do sądu. Województwo podkarpackie: Według pierwszej, telefonicznej informacji dowiedzieliśmy się, że według Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych na obszarze województwa żyje aż 700 wilków. Taką liczbę podawali też niektórzy dziennikarze piszący, że wypłacono odszkodowania na kwotę około 3 tys. złotych. Wkrótce otrzymaliśmy jednak znacznie precyzyjniejsze dane. Rzecznik prasowy RDLP przekazał dokładną informację, według której na dzień 31 marca 1999 na terenie RDLP Krosno żyło 413 wilków (w tym 306 na terenie dawnego woj. krośnieńskiego, a 101 przemyskiego). Rzecznik prasowy wojewody podkarpackiego w piśmie z dnia 30 sierpnia poinformował, że „według szacunków dokonanych na wiosnę br. przez pracowników Lasów Państwowych i członków Polskiego Związku Łowieckiego na terenie województwa bytuje około czterystu sztuk tych drapieżników. /.../ Od l stycznia br. do chwili obecnej uznano za zagryzione przez wilki 50 sztuk owiec oraz 2 sztuki bydła domowego. Z tego tytułu wypłacono 4,5 tys. złotych właścicielom bydła i owiec, co stanowi 11,25% łącznej wysokości odszkodowań wypłaconych /.../ za szkody wyrządzone przez zwierzęta chronione, za które odpowiada „Skarb Państwa.” Pozostałe szkody (blisko 90%!) pochodziły od bobrów, niedźwiedzi (zniszczone ule) i jedna szkoda od żubrów (zniszczony podrost). W poprzednim roku, w okresie 30 IV’98 -15 V’98 wilki zagryzły według danych RDLP 52 owce (Brzegi Dolne - 18, Lutowiska - 15, Bircza - 8, Komańcza - 8, Wet1ina - 3). Według RDLP w Krośnie w okresie l IV '98 - 31 III '99 wilki zagryzły 428 jeleni, 394 sarny, 81 dzików, a w okresie: l IV '99 - 30 IV 99 50 jeleni, 38 saren i 3 dziki. W pierwszej połowie roku 1999 znaleziono dwa wilki skłusowane. W Nadleśnictwie Rudnik (dawna Puszcza Sandomierska) istnieje obwód polowań dewizowych, gdzie myśliwi chcą odstrzelić 25 z 30 wilków, gdyż stanowią one konkurencję dla myśliwych. MOŚZNiL nie wyraziło zgody na odstrzał. Województwo podlaskie:Wojewódzki konserwator przyrody poinformował pod koniec sierpnia, że na terenie województwa żyje 200 wilków. Miało miejsce około 40 - 50 przypadków ataków wilków, głównie na cielęta, byczki, jałówki, źrebaki, w jednym przypadku kilkadziesiąt gęsi (wilki zaatakowały fermę). Sumy wypłaconych odszkodowań nie podano, będzie znana dopiero na koniec roku. Ponieważ nie ma pieniędzy na odszkodowania, więc nawet jeśli szkody będą udokumentowane, to poszkodowani będą musieli dochodzić swoich racji przed sądem. W tym województwie procedura ustalania szkód wygląda następująco: weterynarz stwierdza, czy zwierzę było zagryzione i wydaje zaświadczenie, któremu czasami towarzyszy materiał fotograficzny. Protokół komisyjny wysyłany jest następnie do wojewody. Jeśli na jakimś obszarze stwierdzi się występowanie wilków, wtedy wysyła się biegłego w celu określenia wartości strat - biegły przedstawia operat i na jego podstawie wypłaca się odszkodowanie. Jeśli poszkodowany nie zgadza się z nim, wówczas oddaje sprawę do sądu. Województwo małopolskie: Polski Związek Łowiecki ma dane jeszcze z 1998 roku, według nich żyło tam wówczas 156 wilków. Jak informuje pani Bożena Kotońska, woj. konserwator przyrody, suma wypłaconych odszkodowań za straty od wilków wyniosła 22 650 zł (w tym 8 930 zł zaległego odszkodowania za zeszły rok wypłacone w styczniu, co po odjęciu tej kwoty daje za ten rok 13 720 zł): Tegoroczne kwoty poszczególnych odszkodowań (w zł) kształtowały się następująco: 645, 1005, 1860, 720, 3220, 1440, 960, 1380, 2120, 180, 190. Przyznano więc jedenaście odszkodowań - przeważnie za owce - 59 sztuk zabitych przez wilki (8 odszkodowań), 1 za jałówkę, i dwa za 8 kóz. W RDLP w Krakowie mają dane tylko z roku 1997 - od tamtej pory (odkąd wilk został objęty ochroną gatunkową) nadleśnictwa nie liczą wilków na swoim terenie. Ale dane z 1997 r. też są ciekawe: podaje się liczbę 76 wilków na terenie RDLP, przy czym jest notatka, że jest to liczba zawyżona (liczono osobniki migrujące itp.) i ich stan należy liczyć na 50 zwierząt. Dyrektor Pienińskiego Parku Narodowego poinformował, że 2-4 sztuki wilków pojawiają się okresowo zimą. Przychodzą one prawdopodobnie z Gorców. W ostatnich latach ani na terenie Parku, ani w jego sąsiedztwie nie zanotowano strat wyrządzonych wśród zwierząt gospodarskich, mimo prowadzonego wypasu owiec. Dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Pogórza informuje, że przejściowo, sporadycznie odnotowano występowanie wilków na krańcach południowych obszaru (Ciężkowicko-Rożnowski PK) i nie zaistniał problem strat i uszkodzeń. Kierowniczka Zespołu Dokumentacyjno-Badawczego Babiogórskiego Parku Narodowego informuje, że od czasu wejścia w życie ustawy o wypłacaniu odszkodowań za straty spowodowane przez wilki Park nie miał żadnych roszczeń ze strony okolicznych hodowców. Z ustnych informacji wiadomo, że baca wypasający stado około 170 owiec na Hali Śmietanowej (przy granicy parku), boryka się z atakami wilków na jego stado. Ostatnio o odszkodowanie za zagryzienie II owiec zwrócił się hodowca w roku 1997. W roku 1999 służby Parku zaobserwowały: podczas zimowego tropienia - 10 sztuk wilków, z czego 7 opuściło teren Parku; w lutym widziano 9 wilków, w marcu 4 sztuki. W okresie od lutego do maja ofiarami wilków padły 3 sarny, 4 łanie i jeden pies myśliwski foksterier. W latach 1996 - 1998 obserwowano średnio 6 osobników rocznie. Można więc zaryzykować twierdzenie, że populacja obserwowanych wilków utrzymuje się na tym samym poziomie ilościowym. Województwo lubelskie: Obserwacja wilka była prowadzona w latach 1998 i 1999 na obszarze Roztoczańskiego Parku Narodowego. Jak wynika ze szczegółowego zestawienia obserwacji i według danych zawartych w syntezie Operatu Faunistycznego Planu Ochrony Roztoczańskiego Parku Narodowego liczebność wilka na tym terenie kształtuje się w granicach 5 - 7 osobników. W nadesłanym przez zastępcę dyrektora Parku zestawieniu, wykonanym dzięki informacjom zebranym przez zespół kilkunastu pracowników czytamy, że „w bieżącym roku nie zanotowano jakichkolwiek szkód i skarg w związku z występowaniem na terenie i w otulinie RPN wilka”. Województwo zachodniopomorskie: Dyrektor Drawskiego Parku Krajobrazowego informuje, że ostatnie badania faunistyczne wykazały, iż wilk na terenie parku jest gatunkiem przechodnim, pojawiającym się bardzo rzadko. Przemieszcza się między większymi obszarami leśnymi położonymi poza parkiem jak Puszcza Drawska i Puszcza Notecka oraz korytarzami ekologicznymi rzek Drawy, Parsęty i Gwdy. Prof. Simona Kossak, autorka poradnika do rozpoznawania przyczyn śmierci zwierząt wypasanych bez dozoru, o wilczym problemie. W liście zawierającym komentarz do zbieranych w „Pracowni” informacji prof. Simona Kossak napisała Liczebność wilków, a pośrednio przeliczanie odszkodowań na wilczą głowę, to potwornie skomplikowany problem. Nikt nie zna faktycznej liczebności wilków na danym terenie - i nigdy nie będzie znał: Zarówno 400 na południu kraju, jak i 80 na Mazurach to liczby wyssane z palca. /.../ Faktem jest tylko rosnąca liczba wniosków o wypłacanie odszkodowań /.../ Równocześnie zagęszczenie wilków w danej okolicy nie musi mieć związku z liczbą ataków na zwierzęta gospodarskie. Wystarczy, że na danym terenie zagnieździ się JEDNA para wilków wyspecjalizowanych w tego typu polowaniach, a w ciągu jednego sezonu pastwiskowego może zabić do 80 sztuk bydła. W sąsiednich rewirach może mieszkać inna para wilków z młodymi - i nic. /.../ Uważam, że dojrzewają trzy sprawy: l. Ujednolicenie procesu stwierdzania szkody i definiowania gatunku sprawcy przez przeszkolonych, fachowych i obiektywnych lekarzy weterynarii. 2. Wymuszenie na hodowcach obowiązku zwiększania dozoru (skandaliczne jest zostawianie zwierząt na całe dnie i noce bez opieki) i zmuszenie hodowców do ubezpieczania dobytku w terenach „ryzykownych” . 3. W sezonie pastwiskowym należy bezwzględnie i fachowo eliminować (czyli bez eufemizmu zabijać) przy martwych bydlętach w miejscu zdarzenia wszystko co się pojawi: od wiejskiego pokurcza, przez wilczura sołtysa aż po wilka - czyli wszystkie te mięsożerce, które się wyspecjalizowały w żywieniu zwierzętami domowymi. /.../ Niedorzeczne jest natomiast „redukowanie” populacji jak leci, zimą i co wpadnie pod w tym miejscu serdecznie podziękować wszystkim osobom, które przekazywały informacje z całej Polski, a także tym, którzy nadesłali kilkanaście wycinków prasowych, spośród których z kilku charakterystycznych skorzystaliśmy we wstępie. Razem mamy więc w Polsce około 800 wilków według informacji oficjalnych, które spłynęły w odpowiedzi na nasze zapytanie rozesłane do urzędów. Może to oznaczać, że w ostatnich latach nie nastąpił widoczny wzrost ilości wilków w Polsce. Suma wypłaconych odszkodowań - około 60 000 zł., jeśli uznać za wiarygodną informację o wypłaceniu 40 000 zł w woj. warmińsko-mazurskim, co jednak wydaje się mało prawdopodobne (w województwach gdzie żyje więcej wilków odszkodowania sięgają najwyżej sumy kilku tysięcy złotych). Nie jest to więc kwota duża, jeśli zważyć jakie korzyści płyną z ochrony wilka. Ochrona przyrody zawsze kosztuje, ale jest to koszt pozorny, gdyż korzyści krótkoterminowe (wpływ na zdrowie ekosystemu, korzyści z turystyki i dla nauki, korzyści propagandowe - Polska jest dawana za przykład udanej ochrony gatunku umieszczonego w czerwonej księdze gatunków zagrożonych i ginących) i długofalowe zawsze znacznie przekraczają te wydatki. Zebrane informacje pokazują jednak, że problem z wilkiem jest, i że tworzy go człowiek. Przede wszystkim należy podkreślić, że większości strat wśród zwierząt hodowlanych możnaby uniknąć, gdyby rozwinął się program edukacji hodowców jak należy zabezpieczać zwierzęta przed atakami wilków. Hodowca nie może traktować przyrody jako obojętnego środowiska naturalnego, które musi mu być całkowicie posłuszne. Jeśli decydujemy się na hodowlę owiec na obszarach, które są domem dla drapieżników, to naszym zadaniem nie jest wytępienie drapieżników, lecz uwzględnienie ich obecności w sposobie prowadzenia hodowli. W sąsiadującej z Polską Słowacji, gdzie pasterze używają do ochrony stad owiec specjalnych psów, szkody od wilków nie występują. Również informacje uzyskane od dyrektora parku narodowego na Ukrainie wskazują, że na obszarach gdzie ludność jest od lat przyzwyczajona do obecności wilków i potrafi przed nimi chronić swoje stada, straty są minimalne, a jeśli pojawia się wilk wykradający zwierzęta domowe, to ludność wie, że trzeba się pozbyć tego konkretnego wilka. Brak jednolitego, profesjonalnego sposobu oceniania, czy zabójcą zwierzęcia był wilk, czy np. zdziczały pies (weterynarz nie musi się znać na wilkach) oraz możliwość otrzymania odszkodowania jeśli za zabójcę uzna się zwierzę będące pod prawną ochroną może również prowadzić do błędów w ocenie ilości szkód wyrządzanych przez wilki. Zamiast myśleć o zabijaniu wilków powinniśmy raczej zająć się wprowadzeniem krajowej strategii ochrony wilka i edukacji ludności z terenów gdzie wilki Federacja Wilcza z siedzibą w Brukseli wystosowała do Ministerstwa Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa pismo w sprawie utrzymania ochrony wilka w Polsce. Marian Cieślak, dyrektor Departamentu Leśnictwa, Ochrony Przyrody i Krajobrazu poinformował w liście datowanym 13 września br., że zmiana statusu ochronnego wilka w Polsce nie jest planowana. Trzymamy za słowo. Wojewoda warmińsko-mazurski dostał zgodę na odstrzał pięciu wilków, a motywacją jest brak pieniędzy na wypłacanie odszkodowań. Zgoda dotyczy jednak tylko osobników zauważonych na obszarze gospodarstw. Można tylko mieć nadzieję, że odstrzał nie będzie miał charakteru przypadkowego, gdyż wówczas nie miałby żadnego związku ze szkodami od wilków, co miało niestety miejsce zawsze we wcześniejszych przypadkach podobnych zezwoleń. Zabicie przypadkowych zwierząt, np. tzw. osobnika a może spowodować skutek wręcz przeciwny, bo stado ulega wówczas rozproszeniu i pojedyncze wilki zmieniają zachowanie.
Kamera zainstalowana w Puszczy Białowieskiej zarejestrowała krótką konfrontację między watahą wilków a stadem żubrów. Wystarczyła jednak tylko chwila, by przekonać się, kto jest prawdziwym królem puszczy. Fani Żubrów Online z pewnością widzieli już nieudaną próbę polowania watahy wilków, która przypuściła atak na stado odpoczywających żubrów. Jednak to się nie mogło udać. Wilki musiały obejść się smakiem. Król puszczy jest tylko jeden. Zobaczcie sami! Miejsce ataku watahy to polana na skaju Puszczy Białowieskiej w Nadleśnictwie Browsk. W tym miejscu leśnicy wykładają karmę dla żubrów, ale raczą się nią nie tylko te zwierzęta. Na polanie często można spotkać zarówno żubry, jak i innych mieszkańców lasu. Dlatego Lasy Państwowe zainstalowały tam kamerę, która prowadzi całodobową transmisję z tego odcinka lasu. Transmisję można oglądać na stronach Lasów Państwowych. W 2013 roku populacja żubrów na całym świecie wynosiła ponad 5200 osobników. To mniej niż populacja niedźwiedzi polarnych, których jest obecnie około 20 tysięcy i porównywalna liczba z populacją nosorożca czarnego – około 5 tysięcy. Według danych także z 2013 roku, w Polsce żyje ponad 1300 żubrów. Populacja wilków w Polsce ma podobną liczebność. Dane Ministerstwa Środowiska mówią, że w Polsce w 2013 roku żyło 1122 wilki. Populacja tego zwierzęcia stale rośnie. Z danych wynika, że 15 lat temu Polskę zamieszkiwało około połowę dzisiejszej populacji. Źródło: Lasy Państwowe
24 stycznia 2022, 19:08W pułapcePrzy polsko-białoruskiej granicy zwierzęta walczą o życie. Zasieki to śmiertelna pułapka nie tylko dla żubrów. Ministerstwo Klimatu i Środowiska podobno trzyma rękę na pulsie, ale ekolodzy mają co do tego 20 psów uratowanych z pseudohodowli na Podlasiu. Wolontariusze szukają dla nich domów tymczasowychKolejna pseudohodowla psów zlikwidowana, tym razem w niewielkiej wsi na Podlasiu. Inspektorzy...Białoruskie źródła od tygodni publikują zdjęcia zwierząt wplątanych w zasieki rozstawione na polsko-białoruskiej granicy. Podobne zdjęcia zrobiono także od polskiej strony, co potwierdziła osobiście wiceminister środowiska zamieszczając na Twitterze zdjęcie żubra zaplątanego w drut kolczasty."Według ekspertów żubr był w podeszłym wieku, a śmierć (nastąpiła - przyp. red.) z przyczyn naturalnych" - napisała Małgorzata Golińska z Ministerstwa Klimatu i według ekologa i dziennikarza Adama Wajraka odkąd uzbrojono polsko-białoruską granicę w zasieki, nic nie jest tam dla zwierząt białoruskiej stronie jest nadal około 20 polskich żubrów, które będą chciały wrócić do Rząd powinien zrobić wszystko, żeby te zwierzęta próbować wywabić. To ogrodzenie rozgrodzić na dłuższy czas zapewne w wielu miejscach. Myśmy im to zrobili, powinniśmy się nimi zaopiekować - uważa względu na to, czy w zasieki wpadnie duże zwierzę, czy niewielka wydra, bóbr lub ptak - na pewno wygra strach i Ten drut po prostu tnie ich mięśnie, ich skórę, ich ścięgna, w końcu one się zaplątują i powoli umierają: od ran odniesionych wykrwawiają się - wyjaśnia prof. Rafał Kowalczyk z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii poprawi pięciometrowy mur?Bug oddziela Polskę od Białorusi i Ukrainy na odcinku około 400 kilometrów. Na jakiej dokładnie długości brzeg od wody oddziela drut kolczasty nie możemy sprawdzić, bo możemy zobaczyć tylko to, co Straż Graniczna chce nam zaczną być szczególnie niebezpieczne, gdy nadejdą wiosenne roztopy. - Bug urośnie o dwa, może trzy metry. To wszystko znajdzie się pod wodą, to będzie już nawet niewidoczne dla zwierząt - zaznacza pan Dariusz, mieszkaniec strefy Przecież ryby będą się tam zaplątywać. Strach pomyśleć, ile zwierząt wyginie przez to - dodaje pani Iwona, mieszkanka strefy kolczasty ma docelowo zastąpić 5-metrowy mur. Teren pod jego budowę ma zostać wydany firmie budowlanej we wtorek. Jednak zdaniem ekspertów dla populacji zwierząt to niewiele To może mieć dramatyczne konsekwencje dla struktury demograficznej i genetycznej szeregu gatunków zwierząt, w zasadzie wszystkich ssaków większych od lisa - uważa prof. Michał Żmihorski z Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii przykład dla już nielicznej i izolowanej populacji rysia z kilkoma zaledwie rozmnażającymi się samicami, które partnerów poszukują po białoruskiej stronie. Również polskie wilki - zajmujące duże terytoria po obu stronach granicy - potrzebują migracji do wymiany genów, bez której żaden gatunek nie Klimatu i Środowiska zapewnia, że trzyma rękę na pulsie, a o zwierzęta, które wpadną w pułapkę, ma zadbać Straż Graniczna. Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN Dowiedz się więcej...Zasady forumPublikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Fakty TVN nie ponoszą odpowiedzialności za treść informacjeFakty z 26 lipca Unijni ministrowie odpowiedzialni za energetykę zgodzili się na dobrowolną redukcję zużycia gazu o 15 procent w czasie nadchodzącej zimy. W programie powiemy również o antyniemieckiej retoryce w przemówieniach Jarosława Kaczyńskiego, o pielgrzymce papieża do Kanady, a także o groźbie kryzysu wodnego w Polsce. Na "Fakty" TVN zaprasza Diana Rudnik. czytaj więcej »UE zmniejszy zużycie gazu. Ministrowie doszli do porozumienia We wtorek unijni ministrowie odpowiedzialni za energetykę osiągnęli porozumienie w sprawie oszczędzania gazu. Komisja Europejska planowała redukcję zużycia gazu o 15 procent w czasie nadchodzącej zimy. W dużej części będzie to oparte o dobrowolne działania poszczególnych krajów. czytaj więcej »Niemcy winni całego zła w przemówieniach Kaczyńskiego. Także wojny w Ukrainie PiS słabnie w sondażach a Jarosław Kaczyński wraca do ostrej antyniemieckiej retoryki. Opowiada, że to Niemcy rządzą Unią Europejską i nas terroryzują, bo niewiele się nauczyli z klęski w drugiej wojnie światowej. Wraca temat reparacji wojennych, ale jest też nowość: obwinianie Niemców za wojnę w Ukrainie. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego winny jest Willy Brandt, kanclerz Niemiec w latach 1969-1974. czytaj więcej »Co z pieniędzmi z KPO? Kaczyński odpowiada, że za bycie poważnym państwem się płaci Odblokowanie środków z unijnego funduszu odbudowy pomogłoby polskiej gospodarce i umocniłoby wartość złotówki. Komisja Europejska czeka, aż Polska naprawi swoje instytucje, przede wszystkim sądownictwo. Ma po swojej stronie orzeczenia TSUE i mechanizm praworządności ustanowiony przez Radę UE i Parlament Europejski. Rząd PiS ma po swojej stronie Jarosława Kaczyńskiego, który przekonuje podatników, że Polska musi płacić za to, że jest "poważnym państwem". czytaj więcej »Górnicy chcieli usłyszeć konkrety od premiera, nie usłyszeli. "Chaos kompetencyjny" Premier Mateusz Morawiecki spotkał się w poniedziałek z górniczymi związkowcami. Rozmowy dotyczyły kwestii notyfikacji umowy społecznej o wygaszaniu kopalń do 2049 roku. Umowa utknęła w Komisji Europejskiej, a górnicy chcieli wiedzieć, co w obecnej sytuacji o wydobyciu węgla sądzi rząd. Konkretów nie usłyszeli, mieli wrażenie, że między członkami rządu jest "chaos kompetencyjny". czytaj więcej »Rosyjskie rakiety spadają na obiekty cywilne, także wzdłuż wybrzeża Rosyjskie bomby wciąż spadają na obiekty cywilne i zabijają niewinnych mieszkańców. To kolejny dowód na to, ze Rosja to państwo terrorystyczne, jak podkreślają władze Ukrainy, apelując o nowe sankcje i dostawy broni rakietowej dalekiego zasięgu. czytaj więcej »Papież przeprasza za wyrządzone zło. "Czekałam 50 lat na te przeprosiny" Papież Franciszek udał się do Kanady z "pokutną pielgrzymką", a każdy jej dzień ma być kolejnym krokiem do pojednania z rdzennymi mieszkańcami. W poniedziałek papież przeprosił za zło popełnione przez chrześcijan wobec rdzennej ludności i poprosił o ich przebaczenie. czytaj więcej »Pożar w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria. Na pomoc ruszają polscy strażacy i policjanci Od niedzieli trwa walka z pożarem w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria w Czechach. Ogień rozprzestrzenił się już na obszarze 30 hektarów. Strażacy napotykają na problemy, bo teren jest trudno dostępny, a silny wiatr sprzyja rozprzestrzenianiu się żywiołu. Czesi proszą o międzynarodową pomoc. W akcji są już polscy strażacy i policjanci. czytaj więcej »Statek ratowniczy wbił się w nabrzeże Helu. Jeden z członków załogi pił alkohol Statek ratowniczy z Helu w drodze na akcję wbił się w betonowe nabrzeże portu. Rannych zostało trzech ratowników. Jak ustalili śledczy, jeden z członków załogi pił alkohol. czytaj więcej »Kolejny rok, kolejna susza. Eksperci apelują o działania na rzecz retencji wody Poziom wód w polskich rzekach radykalnie się zmniejsza. Dlatego naukowcy podnoszą alarm: jesteśmy u progu kryzysu wodnego. Problem widzą też samorządowcy i apelują do mieszkańców o ograniczenie zużycia wody. Na dłuższą metę potrzebne są inwestycje infrastrukturalne na rzecz retencji wody. czytaj więcej »Katarzyna Niewiadoma walczy o zwycięstwo w Tour de France kobiet Katarzyna Niewiadoma, 27-latka z Limanowej, ma realne szanse na podium w edycji kobiecej Tour de France. Na sukces ciężko pracowała. czytaj więcej »"Na Ukrainie" czy "w Ukrainie"? Językowy dylemat rozstrzygnięty Dyskusja na ten temat trwa od lat, a od wybuchu wojny się nasiliła. Jednak językowy dylemat "w" czy "na" Ukrainie ma rozstrzygnięcie. Rada Języka Polskiego uznaje oba połączenia za poprawne, ale ze względu na szacunek do sąsiada broniącego niepodległości zaleca używanie formy "w Ukrainie". czytaj więcej »Prognoza pogody na środę 27 lipca W środę zachmurzenie umiarkowane i duże. Na południu i na wschodzie Polski przelotne opady deszczu do 5 mm. Przelotny deszcz możliwy również na Pomorzu. Temperatura maksymalna od 18 stopni Celsjusza na Wybrzeżu do 26 stopni Celsjusza w Małopolsce i na Podkarpaciu. Wiatr zachodni i północno-zachodni, słaby i umiarkowany, na północy okresami dość silny, w porywach o prędkości do 60 km/h. czytaj więcej »Fakty z 25 lipca Opozycja podkreśla, że dodatek węglowy nie rozwiąże problemu wzrastających kosztów ogrzewania. W programie powiemy również o tym, jak precyzyjna broń rakietowa sprawuje się w Ukrainie, a także o pielgrzymce papieża Franciszka do Kanady. Na "Fakty" TVN zaprasza Grzegorz Kajdanowicz. czytaj więcej »Kaczyński mówi na wiecach jak lider opozycji. Ci, co tego nie kupują, nie są wpuszczani Zreformujemy, zmienimy, mamy pomysły i plan - z takimi sloganami prezes PiS ruszył w Polskę. Jarosław Kaczyński prowadzi quasi-kampanię wyborczą tak, jakby był liderem opozycji, a nie partii, która rządzi od siedmiu lat. Niemniej jednak nie zapomina też narzekać na zachowującą się "nienormalnie" opozycję i "rozwrzeszczanych" wyborców. czytaj więcej »
Jak powszechnie wiadomo, w Polsce znajduje się największa na świecie populacja żubra, zwierzęcia chronionego od XVI w. Od 1947 r. prowadzona jest w Polsce Księga Rodowodowa Żubrów, w której znajduje się imienny spis wszystkich żubrów żyjących w hodowli oraz liczebność żubrów żyjących na wolności. Wolno żyjące stada tego gatunku występują jedynie w Polsce, Rosji, Niemczech, Rumunii, na Białorusi, Ukrainie, Litwie i Słowacji. W 2020 r. liczebność tego największego europejskiego roślinożercy wyniosła 2 316 osobników, co stanowiło wzrost o 224% względem 2000 r.
W Polsce rośnie liczba zwierząt chronionych - wynika z danych GUS. W ciągu 10 lat ponad trzykrotnie, do 80 tys., zwiększyła się populacja bobrów, coraz więcej jest też żubrów, niedźwiedzi i rysi. Przyrodnicy podają różne przyczyny wzrostu liczebności tych zwierząt. Zdaniem przyrodników do negatywnych skutków wzrostu liczby zwierząt chronionych należy zaliczyć szkody wyrządzane w młodnikach - drzewostanach poniżej 20 lat, straty w rolnictwie i gospodarce hodowlanej czy wypadki drogowe z udziałem zwierząt. Z danych Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wynika, że w ciągu czterech lat suma odszkodowań za straty wyrządzone przez zwierzęta chronione wypłacone rolnikom i hodowcom wzrosła ponad dwukrotnie. W 2008 r. wypłacono w sumie nieco ponad 5 mln zł, a w 2012 r. była to kwota ponad 11,5 mln zł. Najszybciej wzrasta liczba bobrów, które są objęte częściową ochroną. Jednocześnie to te zwierzęta wyrządzają najwięcej szkód. W 2012 r. straty wyrządzone przez bobry w całej Polsce oszacowano na 10,5 mln zł. Najwięcej bobrów bytuje w woj. podlaskim. Rzeczniczka Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku Małgorzata Wnuk ocenia, że bobrów przybywa, ale dzieje się to powoli i nie jest to tak dynamiczne tempo, jak jeszcze kilka lat temu. "Obserwujemy, że bobry zajmują coraz to nowe stanowiska w górnych biegach strumieni i rzek, a także w rowach melioracyjnych. Bobry są gatunkiem osiadłym, terytorialnym i jeśli nastąpi wysycenie środowiska, ograniczą swoje rozmnażanie" - poinformowała Wnuk. Zdaniem dr Rafała Kowalczyka, wicedyrektora ds. naukowych Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, który zajmuje się badaniami nad żubrami, liczebność tych zwierząt jest cały czas ściśle związana z działalnością człowieka – dokarmianiem i odstrzałami najsłabszych i chorych osobników. W ostatnich latach liczba żubrów w Polsce znacząco wzrosła: z 715 sztuk w 2000 r. do 1225 osobników w 2011 r. - wynika z danych GUS. "Żubrów przybywa, cieszymy się, ale nie mamy pomysłu, co dalej" - mówi Kowalczyk. Najnowsze dyskusje dotyczą pomysłu przesiedlenia żubrów z Puszczy Białowieskiej, gdzie jest ich największe w Polsce stado, do Puszczy Augustowskiej. Miałoby tam bytować 40 osobników. Według Kowalczyka, nie ma biologicznego uzasadnienia dla takich pomysłów, bo - jak mówi - Puszcza Augustowska - nie ma wystarczającej ilości naturalnego pożywienia dla żubrów, bo dominuje tam roślinność iglasta, a mimo to dyskusja jest prowadzona. Kowalczyk podkreślił, że przygotowywana nowa strategia ochrony żubra spowoduje, że tych zwierząt wciąż będzie przybywać. W jego ocenie, ma ona charakter bardziej "zootechniczny", a nie jest oparta o wnioski z różnych badań naukowych, przez co nie daje żubrom szans na usamodzielnianie się jako gatunku. Przykładem zwierzęcia, które formalnie nie jest na liście zwierząt chronionych, ale od 2001 r. jest objęte całorocznym moratorium (zakazem odstrzału), jest łoś. Łosi w północno-wschodniej Polsce przybywa, ich widok nie stanowi już zaskoczenia. Rosną szkody, które powodują w młodnikach, w lasach prywatnych; są problemy prawne - kto ma za to wypłacać odszkodowania, częste są też wypadki drogowe z udziałem tych zwierząt. „Wypadki drogowe to zarówno problem ludzi, jak i zwierząt, i wymaga rozwiązań” – podkreśla Kowalczyk, który też prowadzi badania nad łosiami. Kowalczyk podkreśla, że jest problem z rzeczywistą oceną liczebności łosi, ale niektórzy naukowcy uważają, że już czas na zniesienie zakazu odstrzału łosi w miejscach, gdzie jest ich dużo. Podkreślił też, że kwestia statusu prawnego łosia powinna jak najszybciej być uregulowana. Spory problem chronione zwierzęta sprawiają rolnikom. W ub. roku za straty powodowane przez zwierzęta chronione: bobry, żubry i wilki, tylko w Podlaskiem wypłacono rolnikom i gospodarstwom rybackim blisko 2,6 mln zł odszkodowań. Na Warmii i Mazurach straty w rolnictwie spowodowane przez wilki i bobry w ub. r. oszacowano na 3,2 mln zł. Przez ostatnich 10 lat w Polsce wzrastała także liczba niedźwiedzi, wilków i rysi. Największą ostoją niedźwiedzi w Polsce jest Podkarpacie, gdzie bytuje 90 proc. polskiej populacji tego drapieżnika. Przyrodnicy szacują, że na początku lat 70. ub. wieku w tym regionie żyło ok. 20 niedźwiedzi. W 2004 r. doliczono się ich 100, a w tym roku 150 sztuk. Rośnie też populacja wilków. W ciągu minionych 10 lat podlegała ona wahaniom od 800 do 900 sztuk, z tego ponad połowa to wilki bytujące w południowo-wschodniej Polsce. Tylko w tym regionie z ok. 100 osobników w 1970 r. liczebność wilków wzrosła do 500 sztuk. Wolniej rośnie populacja rysia, dla którego główną ostoją w Polsce jest również Podkarpacie. W 2013 doliczono się tu 260 rysi, ponad 40 lat temu było ich 100. Edward Marszałek z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie wymienia kilka czynników, które powodują wzrost liczby zwierząt chronionych. „Przede wszystkim w regionie mamy znacznie więcej lasów. Od zakończenia II wojny światowej obszar lasów zwiększył się o ponad 100 tys. hektarów” – zaznaczył Marszałek. Zwrócił też uwagę na poprawę drzewostanu, wyższy wiek drzew oraz ich różnorodność. „Drapieżniki mają również dostęp do bogatej bazy żywieniowej. Systematycznie rośnie liczebność jeleni i saren” – zauważył. Według ostatniej inwentaryzacji, na Podkarpaciu żyje ponad 37 tys. saren oraz 10 tys. jeleni. Wraz ze wzrostem populacji drapieżników: niedźwiedzia i wilka, rosną szkody wyrządzane przez nie rolnikom. W ub. roku tylko w Małopolsce i na Podkarpaciu wilki zagryzły 865 zwierząt hodowlanych, głównie owiec. Natomiast niedźwiedzie zniszczyły na południu Polski ponad 220 rodzin pszczelich wraz z ulami. Ogólnie szkody wyrządzone przez chronione zwierzęta w Małopolsce i na Podkarpaciu oszacowano w 2012 r. na ponad 1,1 mln zł. PAP - Nauka w Polsce szb/ kow/ kyc/ mki/ rof/ gma/
czego żyje więcej w polsce wilków czy żubrów